Nadszedł czas na kolejny stopień wtajemniczenia (dla niewtajemniczonych – kolejny etap buntu „mom-a jeść nie będziesz). Dla osoby, która nie je mięsa (ja) wprowadzenie się mięsożercy jest jak chrzest bojowy. Wchodzę na wyżyny kreatywności i testuję na K. efekty. Tak więc, zamiast pasztetu w naszym domu pojawiła się pasta z wątróbki i piersi kurczaka. A jak ktoś woli ładniejszą nazwę to niech będzie Pate :)
Składniki:
Przygotowanie:
Mięso musimy oczyścić z błonek, żyłek i wszystkiego co podejrzane. Porządnie wątróbki wymoczyć, wypłukać, osuszyć. Pierś z kurczaka gotujemy do miękkości.
Cebulę kroimy w piórka i szklimy na smalcu. Odkładamy na talerz. Pieczarki płuczemy, kroimy i podsmażamy. Gdy zmiękną dodajemy wątróbkę i smażymy 5 minut. Po tym czasie dodajemy zeszkloną cebulę, 1,5 szklanki wody i rozdrobnioną pierś z kurczaka. Pod przykryciem dusimy ok 15-20 minut. Dodajemy przyprawy. Gdy wszystko jest miękkie i pachnące, blendujemy na gładką masę.
Oto mamy gotowy pasztecik do smarowania po kanapkach.
Smacznego